Obudziłam się i o dziwo było mi ciepło. Jakby ktoś tulił mnie do siebie całą noc. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 8.49. Następnie spojrzałam w dół i zobaczyłam, że jestem przykryta kocem... Niczym się nie przykrywałam. Hmm.. Z tego co pamiętałam, wkurzona rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Może moja mama tu była? Nie, musi być w pracy.
- Jak się spało? - podskoczyłam, kiedy usłyszałam obok mojego łóżka zachrypnięty głos i zobaczyłam Jacka.
Zamiast uciec albo cokolwiek, po prostu zostałam na swoim miejscu. Przypomniała mi się nasza wczorajsza rozmowa i to, że on był duchem.
- Nawet dobrze, dzięki. To.. to Ty mnie przykryłeś? - obróciłam się do niego, by spojrzeć mu w oczy. One były... piękne. Raz piwne, raz ciemne jak czekolada a później, pod wpływem promieni słonecznych - złote. Jak ktoś mógł mieć takie oczy?
Kiwnął głową. Czyli, że był tu przez całą noc?
- Tak. - odpowiedział i powoli zaczął podchodzić w moją stronę. Moje oczy się rozszerzyły.
A co jeśli to morderca i teraz chce wyjawić, kim tak naprawdę jest?
Podniósł rękę, na chwile ją zawiesił w powietrzu, po czym zagarnął mi włosy za ucho. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Moje pod wpływem jego intensywnego wzroku zaczęły łzawić ale nie mogłam się oderwać, dopóki nie zadzwonił mój telefon, informując, że dostałam SMSa. Spojrzałam na ekran. Mama.
Od: Mama.
Kochanie jak się czujesz? Wszystko w porządku?
Poza tym, że przebywam w domu z duchem, to chyba tak.
Do: Mama.
Tak, jest dobrze.
Wysłałam wiadomość i położyłam telefon na szafce obok. Szybko wstałam, ogarniając trochę włosy.
- Musisz być głodny. Chciałbyś coś do jedzenia? - chciałam być miła.
- Umm.. Wiesz... ja nie jem. - odpowiedział tak, jakby się tego wstydził.
- Ach.. przepraszam. - czy jest jeszcze coś, o co nie powinnam go pytać? - Powinnam była o tym pom...
- Nie, nie mogłaś o tym wiedzieć. To ja przepraszam.
- Za co?
- Za to, że zjawiam się tu bez zapowiedzi, bez twojej zgody, licząc na to, że mnie zaakceptujesz.
Stałam na środku pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Co odpowiedzieć.
- Ja... ee.. co masz na myśli, mówiąc "zaakceptujesz"?
- To... to nie takie proste.
- Powiedz po prostu, kim jesteś. Co tu robisz? Chcę wiedzieć. Jak inaczej mogę cię zaakceptować?
- Mówiłem ci, jestem twoim stróżem. Mam pilnować, by nic ci się nie stało, byś była bezpieczna.
Ale po co?
- Każdy dostaje takiego stróża?
- Nie. - odpowiada pewnym głosem.
- Więc dlaczego ja?
- Bo.. - i tu jego głos się załamuje. - bo... nie... ja nie mogę o tym mówić.
Już miałam wyjść z pokoju by iść przygotować sobie w kuchni śniadanie, bo widziałam, że ta rozmowa nie ma sensu, ale zobaczyłam jego zasmuconą minę. Stał bez ruchu wpatrując się w podłogę.
- Ja.. ja po prostu tego nie rozumiem. Doceniam to, że tu jesteś, ale....
Jak to powiedzieć, by się nie obraził? Nie potrzebuję stróża. Mogę o siebie zadbać.
Zamiast tego, wypaliłam - Nie chcesz iść ze mną na dół? - sama nawet nie wiem kiedy.
Zdziwiło go moje pytanie, ale ruszył za mną.
Pomyślałam, że może uda mi się coś od niego wyciągnąć.
- Co chcesz wiedzieć dokładnie? - zapytał idąc za mną. No ta, czyta mi w myślach. - Błagam, nie pytaj dlaczego tu jestem, tego nie potrafię ci lepiej wytłumaczyć.
- Okej. Mam dużo innych pytań. - podeszłam do lady kuchennej, wyciągnęłam miskę i nasypałam do niej płatków Cini Minis.
- Zanim stałeś się duchem... byłeś człowiekiem, tak?
Opuścił głowę. Ten temat chyba nie był jego ulubionym.
- Tak. - odpowiedział krótko.
- Więc... byłeś wtedy szczęśliwy?
- Tak. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy.
- Czy mogę zapytać, kim wtedy byłeś?
Pokręcił przecząco głową. To będzie trudne. Taka bardzo chcę się czegoś o nim dowiedzieć, skoro jest tutaj ze mną.
- Więc.. Miałeś dziewczynę? - chyba się zapędziłam.
Cholera...
Jack's POV
- Więc.. Miałeś dziewczynę? - zapytała mnie, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Szybko rozszerzyła oczy, jakby chciała mi pokazać, że nie o to chciała zapytać. Wiedziałem o tym. Tylko co ja mam jej odpowiedzieć?
Tak, to Ty byłaś moją dziewczyną, ale niestety nic nie pamiętasz.
- Ymm.. Tak.
- Kochałeś ją? - czułem jak w myślach, przeklina siebie za to, że zadała mi to pytanie.
- Tak.. i nadal kocham.
Zaczęła nerwowo pocierać palcami. Była zazdrosna. Gdyby tylko wiedziała, że mówię o niej...
- To dlaczego nie jesteś teraz z nią, tylko ze mną? - spytała podpierając brodę na ręce.
Huh, bo to Ty nią jesteś.
- To też nie jest proste do wytłumaczenia. Ale kiedyś się dowiesz.
- Jak się spało? - podskoczyłam, kiedy usłyszałam obok mojego łóżka zachrypnięty głos i zobaczyłam Jacka.
Zamiast uciec albo cokolwiek, po prostu zostałam na swoim miejscu. Przypomniała mi się nasza wczorajsza rozmowa i to, że on był duchem.
- Nawet dobrze, dzięki. To.. to Ty mnie przykryłeś? - obróciłam się do niego, by spojrzeć mu w oczy. One były... piękne. Raz piwne, raz ciemne jak czekolada a później, pod wpływem promieni słonecznych - złote. Jak ktoś mógł mieć takie oczy?
Kiwnął głową. Czyli, że był tu przez całą noc?
- Tak. - odpowiedział i powoli zaczął podchodzić w moją stronę. Moje oczy się rozszerzyły.
A co jeśli to morderca i teraz chce wyjawić, kim tak naprawdę jest?
Podniósł rękę, na chwile ją zawiesił w powietrzu, po czym zagarnął mi włosy za ucho. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Moje pod wpływem jego intensywnego wzroku zaczęły łzawić ale nie mogłam się oderwać, dopóki nie zadzwonił mój telefon, informując, że dostałam SMSa. Spojrzałam na ekran. Mama.
Od: Mama.
Kochanie jak się czujesz? Wszystko w porządku?
Poza tym, że przebywam w domu z duchem, to chyba tak.
Do: Mama.
Tak, jest dobrze.
Wysłałam wiadomość i położyłam telefon na szafce obok. Szybko wstałam, ogarniając trochę włosy.
- Musisz być głodny. Chciałbyś coś do jedzenia? - chciałam być miła.
- Umm.. Wiesz... ja nie jem. - odpowiedział tak, jakby się tego wstydził.
- Ach.. przepraszam. - czy jest jeszcze coś, o co nie powinnam go pytać? - Powinnam była o tym pom...
- Nie, nie mogłaś o tym wiedzieć. To ja przepraszam.
- Za co?
- Za to, że zjawiam się tu bez zapowiedzi, bez twojej zgody, licząc na to, że mnie zaakceptujesz.
Stałam na środku pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Co odpowiedzieć.
- Ja... ee.. co masz na myśli, mówiąc "zaakceptujesz"?
- To... to nie takie proste.
- Powiedz po prostu, kim jesteś. Co tu robisz? Chcę wiedzieć. Jak inaczej mogę cię zaakceptować?
- Mówiłem ci, jestem twoim stróżem. Mam pilnować, by nic ci się nie stało, byś była bezpieczna.
Ale po co?
- Każdy dostaje takiego stróża?
- Nie. - odpowiada pewnym głosem.
- Więc dlaczego ja?
- Bo.. - i tu jego głos się załamuje. - bo... nie... ja nie mogę o tym mówić.
Już miałam wyjść z pokoju by iść przygotować sobie w kuchni śniadanie, bo widziałam, że ta rozmowa nie ma sensu, ale zobaczyłam jego zasmuconą minę. Stał bez ruchu wpatrując się w podłogę.
- Ja.. ja po prostu tego nie rozumiem. Doceniam to, że tu jesteś, ale....
Jak to powiedzieć, by się nie obraził? Nie potrzebuję stróża. Mogę o siebie zadbać.
Zamiast tego, wypaliłam - Nie chcesz iść ze mną na dół? - sama nawet nie wiem kiedy.
Zdziwiło go moje pytanie, ale ruszył za mną.
Pomyślałam, że może uda mi się coś od niego wyciągnąć.
- Co chcesz wiedzieć dokładnie? - zapytał idąc za mną. No ta, czyta mi w myślach. - Błagam, nie pytaj dlaczego tu jestem, tego nie potrafię ci lepiej wytłumaczyć.
- Okej. Mam dużo innych pytań. - podeszłam do lady kuchennej, wyciągnęłam miskę i nasypałam do niej płatków Cini Minis.
- Zanim stałeś się duchem... byłeś człowiekiem, tak?
Opuścił głowę. Ten temat chyba nie był jego ulubionym.
- Tak. - odpowiedział krótko.
- Więc... byłeś wtedy szczęśliwy?
- Tak. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy.
- Czy mogę zapytać, kim wtedy byłeś?
Pokręcił przecząco głową. To będzie trudne. Taka bardzo chcę się czegoś o nim dowiedzieć, skoro jest tutaj ze mną.
- Więc.. Miałeś dziewczynę? - chyba się zapędziłam.
Cholera...
Jack's POV
- Więc.. Miałeś dziewczynę? - zapytała mnie, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Szybko rozszerzyła oczy, jakby chciała mi pokazać, że nie o to chciała zapytać. Wiedziałem o tym. Tylko co ja mam jej odpowiedzieć?
Tak, to Ty byłaś moją dziewczyną, ale niestety nic nie pamiętasz.
- Ymm.. Tak.
- Kochałeś ją? - czułem jak w myślach, przeklina siebie za to, że zadała mi to pytanie.
- Tak.. i nadal kocham.
Zaczęła nerwowo pocierać palcami. Była zazdrosna. Gdyby tylko wiedziała, że mówię o niej...
- To dlaczego nie jesteś teraz z nią, tylko ze mną? - spytała podpierając brodę na ręce.
Huh, bo to Ty nią jesteś.
- To też nie jest proste do wytłumaczenia. Ale kiedyś się dowiesz.
Elizabeth's POV
Czy byłam zazdrosna? Nie, oczywiście, że nie. Ale jeśli nie chciałam oszukiwać samej siebie to... tak.
Dziwiło mnie to, bo przecież go nie znam. A jednak, kiedy powiedział, że ją kochał i nadal kocha poczułam się.. jakoś dziwnie. To wskazywało tylko na to, że byłam zazdrosna. Nie chciałam, żeby było to po mnie widać więc, zakończyłam tę rozmowę pod pretekstem, że jestem głodna. Choć i tak wiem, że o wszystkim wiedział. Przecież czytał mi w myślach. Dlaczego ja też nie mogę? To nie fair..
Śniadanie po raz pierwszy przebiegało w - jakby to powiedzieć - inny sposób. Zamiast 'normalnie' jeść, czyli wcinać kanapki, cały czas patrzyłam, czy czasem się nie pobrudziłam, albo czy coś mi nie spadło. Jack, wykorzystując to, że nie musi jeść non stop się na mnie patrzył.
Po tym niezręcznym śniadaniu postanowiłam się gdzieś przejść, przypominając sobie, jak długo nie wychodziłam na świeże powietrze. Nałożyłam bluzę z kapturem i wzięłam kluczyki od domu.
- Idziesz gdzieś? - usłyszałam głos dobiegający z salonu.
- Idę się przejść.. ee... zaraz wracam - rzuciłam i zamknęłam za sobą drzwi. Nie wiem, czy to był dobry pomysł zostawiać go samego w domu ale mniejsza z tym..
Zaczerpnęłam świeżego powietrza i z powrotem je wypuściłam. Stawiałam krok do przodu kiedy poczułam kogoś za sobą. Odwróciłam głowę i ujrzałam Jacka wpatrującego się we mnie. Szedł za mną. Czy to oznacza, że będzie cały czas ze mną?
- Jak.. Ty.. Przeleciałeś przez ścianę? - rozszerzyłam oczy ze zdziwienia.
- Jestem duchem. Jestem duchem. Mogę tak ze wszystkim. Ciebie też mogę przelecieć.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym przeanalizowałam jeszcze raz to, co powiedział - Że co!?
- Nie, nie to miałem na myśli! - podrapał się nerwowo po karku - Ja.. chodziło mi o to, że mogę przechodzić przez wszystko i przez ludzi też.. Wybacz, naprawdę...
- Okej. - jakby nie było, zabrzmiało to głupio.
Z nieznanego mi powodu, zaczęłam się śmiać. Patrzył przez chwilę na mnie ze zdziwieniem by po chwili dołączyć do mnie.
Błądziłam oczami po ulicy, oglądając wszystko po kolei. Zobaczyłam ogromną plamę farby na ulicy, a kiedy Jack popatrzył na to miejsce, uśmiechnął się.
- Uważaj! - krzyknął do mnie.
- Wyleję to na ciebie zaraz. To ty uważaj. - odburknęłam mu.
- Jesteś niemożliwa. - zaczął się bardzo głośno śmiać. Ja tak samo, przez co wiadro farby, które nieśliśmy przechyliło się i rozlało. Nasi nowi sąsiedzi patrzyli na nas z okien kręcąc głowami.
- No to mamy po remoncie. - jęknęłam, patrząc na kolorowy kawałek ulicy.
- Nic się nie stało. Kupimy nową.
- Taa.. łatwo ci mówić. To kosztuje.
- Aj tam.
- Ale ulicy nie wyczyścimy. - kiwnęłam głową na panią Clarrison wyglądającą na nas ze złością.
- Chyba nas nie polubili. - chłopak szepnął mi do ucha, pocałował w czoło. - Niech się pocałują w dupę.
- Hej! Nie wolno ci tak mówić. - próbowałam zgrywać poważną ale nie udało się. Znów chichotałam.
Jego twarz była zamazana. Nie mogłam go rozpoznać. Kto to był? Czy to był ten, który mógł być moim chłopakiem?
- Jesteś tam? - Justin pomachał mi kilka razy przed twarzą.
- Umm.. tak. Zamyśliłam się. - machnęłam ręką i ruszyłam dalej.
Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie idę, bo po tym całym wydarzeniu ledwo pamiętałam okolice mojego domu.
- Więc nie wiesz, gdzie idziesz? - zapytał przerywając ciszę jaka między nami zapadła.
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami, rozglądając się dookoła. - Nie boisz się, że ktoś Cię zobaczy? - zmieniłam temat.
- Nikt nie może mnie widzieć. Tylko niektóre osoby.
- Dlaczego należę do tych "niektórych osób"? - Uniosłam brwi do góry.
- To długa historia. - Westchnął i pociągnął mnie za rękę. - Mam pomysł.
Ciekawe...
Jake's POV
Postanowiłem, że wezmę ją do miejsca, gdzie się poznaliśmy. Może to będzie dobry sposób na przywrócenie jej pamięci. Choć trochę.
Tym miejscem był pobliski park - a dokładniej - plac zabaw obok przystanku autobusowego. Nic specjalnego, ale uwielbiałem kiedy tam chodziliśmy.
Elizabeth początkowo nie mówiła nic. Była zbyt zainteresowana bawiącymi się dziećmi by zwrócić uwagę na miejsce w którym się znajdowaliśmy. Z resztą jak zawsze. Kiedy tu przychodziliśmy, nie było dnia w którym by nie powiedziała o tym, jak bardzo chciałaby mieć kiedyś dzieci.
Potem jednak powędrowała wzrokiem szukając mnie i kiwnęła palcem.
- Ja tu byłam. - zmarszczyła czoło a mnie ogarnęła fala radości.
Elizabeth's POV
Serio, coś mi świta i jestem pewna, że kiedyś tu byłam.
Jak nie zdążę, to się zabiję. Cholera! Biegłam szybko by złapać autobus, który właśnie odjeżdżał. Świetnie, spóźnię się na ślub kumpeli. Trzymając mnóstwo teczek z przemowami dla znajomych pod pachą chciałam wyciągnąć komórkę z torebki, gdy poczułam, że na kogoś wpadłam. Wszystkie papiery się rozsypały a ja zaliczyłabym glebę, gdyby nie silne ramiona, które mnie przytrzymały.
Podniosłam głowę i zobaczyłam najpiękniejsze oczy, jakie w życiu widziałam.
- Umm.. dziękuję. - ledwo wyjąkałam.
Były takie hipnotyzująco piękne, że mogłabym się w nie gapić przez całe życie.
- Nie masz za co. To była przyjemność potrzymać tak piękną damę, choć przez chwilę.
Odpowiedział a moje nogi powoli zamieniały się w watę.
I koniec. Widziałam tylko jego oczy, a na dodatek przez sekundę. I to dokładnie przez jedną sekundę.
- Przypomniało Ci się coś? - Jack usiadł na huśtawce, która lekko się poruszyła.
- Tak jakby. Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś. - uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na huśtawce obok.
- Będę Cię zabierał w różne miejsca... Chciałbym Ci pomóc odzyskać pamięć. - złapał moją rękę i zamknął w swojej.
Miałam ją wyrwać ale nie mogłam się na to zdobyć. Była taka zimna, ale jednocześnie tak miła w dotyku. Jego dotyk sprawiał dziwne uczucie, ale pozytywne.
- Skąd będziesz wiedział, gdzie mnie zabierać? - spytałam, na co wzruszył ramionami.
- Nie wiem. - odpowiedział szybko.
Miałam go jeszcze o coś zapytać, ale zobaczyłam dziecko biegnące do huśtawki, na której siedział Jack.
- Jack! - krzyknęłam prawie szeptem.
- Nie jestem Jack. - mały chłopiec popatrzył na mnie dziwnie i usiadł jak nigdy nic. Jack na szczęście zdążył zejść.
Zaśmiał się tylko spoglądając na mnie.
- A... a jak się nazywasz? - spytałam chłopca, uśmiechając się do niego.
- Thomas. - odpowiedział uśmiechając się szeroko. - nie pamiętasz mnie? - jego uśmiech zaraz znikł a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Jak.. kim.. co?
- Ja.. nie... oczywiście, że cię pamiętam.
Zadowolony odepchnął się nóżkami od ziemi i huśtawka poleciała do przodu.
- Gdzie twój chłopak?
- Co?
- No ten taki, co z nim tu przychodziłaś?
- Umm.. możesz mi powiedzieć jak się nazywał?
Ta rozmowa była bardzo dziwna. Na pewno myślał sobie o mnie jak o idiotce.
Otworzył buzię ale nie odpowiedział.
- W sumie to nie pamiętam.
A już miałam nadzieję.
Jack nagle wstał patrząc dziwnie na Thomasa.
- Czekaj.. Jamie? Jake? Coś takiego. Tak! To był Jake!
Jake?
Jake...
Nie przypominam sobie.
- Muszę iść, moja mama na mnie czeka. Pa!
Krzyknął, przytulił mnie i uciekł do starszej pani, czekającej przy zjeżdżalni.
Następny dzień zaczął się podobnie. Jack siedział tuż przy moim łóżku wpatrując się we mnie.
Nie, nie chciałam go tutaj po wczorajszym wieczorze. Kiedy wyszłam z łazienki, mój ręcznik, którym się owinęłam spadł na podłogę. A on siedział na moim łóżku!
Niby dobrze, że miałam coś na sobie, ale nie dobrze, że były to majteczki z Hello Kitty. Górną część ciała zakrywały moje długie włosy. Niby nic nie zobaczył ale... On nie powinien tego widzieć! Szczególnie on!
- Hello, Kitty. - usłyszałam i myślałam, że się spalę ze wstydu.
Niby dobrze, że miałam coś na sobie, ale nie dobrze, że były to majteczki z Hello Kitty. Górną część ciała zakrywały moje długie włosy. Niby nic nie zobaczył ale... On nie powinien tego widzieć! Szczególnie on!
- Hello, Kitty. - usłyszałam i myślałam, że się spalę ze wstydu.
- Zostaw mnie! - burknęłam i wlepiłam głowę w poduszkę.
- Wiesz, że tego nie zrobię. - mówił poważnie ale kąciki jego ust drgały, jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem.
- Chcę być sama.. - powiedziałam stanowczo.
- Nie pozwolę byś była sama.. - szepnął mi do ucha na co dostałam gęsiej skórki - Ja zawsze będę z Tobą.
Spojrzałam na niego. Odwróciłam się i teraz byłam do niego przodem.
- Dlaczego? Chcę wiedzieć dlaczego ze mną?
Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Za dużo chcesz wiedzieć. - odwrócił twarz do góry i patrzył w sufit.
Westchnęłam tak głośno, by to usłyszał na co on cicho się zaśmiał.
- Jesteś uparta.
- Ty też.
Nastała cisza, której tak bardzo nie lubiłam.
- Myślę, że jeszcze nie jesteś w pełni gotowa, by wszystkiego się naraz dowiedzieć. - powiedział wciąż gapiąc się w sufit.
- Dlaczego? - powiedziałam tak jakby do siebie.
- No przed chwilą ci powiedziałem. - zaśmiał się i ukazał swoje białe, proste zęby.
- Dobra. Ale kiedyś się dowiem?
- Oczywiście. Jak ci się większość wydarzeń przypomni.
Pokiwałam głową, na znak, że zrozumiałam. Ale tak naprawdę, nie rozumiałam nic. Dlaczego on nie chce mi nic powiedzieć? Dlaczego to przede mną ukrywa? Dlaczego boi się mówić o swojej przeszłości? Co wydarzenia z mojego życia miały wspólnego z tym, że on tu jest?
Musiałam przyznać, że spędzanie z nim czasu sprawiało mi ogromną przyjemność.
Nie miałam nic do roboty, od czasu do czasu mogłam poczytać książki, ale nie mogłam tego robić przez cały dzień. Więc rozmawialiśmy. Tak po prostu. Z czasem nawet książki przestały mnie interesować, gdy tylko się budziłam sprawdzałam, czy siedzi na krześle obok mnie.
Codziennie czekał przy mnie, czuwał nade mną a ja czułam się przez to bezpieczna.
Pewnego razu jednak, obudziłam się sama. Była noc, moje oczy musiały się przyzwyczaić do małej ilości światła, zanim poczęłam szukać mojego stróża. Nie było go.
Poczułam pustkę. Wiedziałam, jak głupio to brzmi, ale przyzwyczaiłam się do tego, że jest przy mnie.
"A jeśli on odszedł?" "Może mu się znudziłaś". "Ma dziewczynę, kretynko i wciąż ją kocha."
Zmarszczyłam czoło, nie chciałam tego przyjąć ale wiedziałam, że to prawda. Jaki niby był w tym cel, by siedział non stop przy takim kimś, jak ja?
Pomyślałam przez chwilę o nim. O jego oczach, bladej skórze, pełnych ustach. Był taki... piękny.
- Myślę, że powinienem częściej znikać, by móc usłyszeć potem takie myśli.
Musiałam przyznać, że spędzanie z nim czasu sprawiało mi ogromną przyjemność.
Nie miałam nic do roboty, od czasu do czasu mogłam poczytać książki, ale nie mogłam tego robić przez cały dzień. Więc rozmawialiśmy. Tak po prostu. Z czasem nawet książki przestały mnie interesować, gdy tylko się budziłam sprawdzałam, czy siedzi na krześle obok mnie.
Codziennie czekał przy mnie, czuwał nade mną a ja czułam się przez to bezpieczna.
Pewnego razu jednak, obudziłam się sama. Była noc, moje oczy musiały się przyzwyczaić do małej ilości światła, zanim poczęłam szukać mojego stróża. Nie było go.
Poczułam pustkę. Wiedziałam, jak głupio to brzmi, ale przyzwyczaiłam się do tego, że jest przy mnie.
"A jeśli on odszedł?" "Może mu się znudziłaś". "Ma dziewczynę, kretynko i wciąż ją kocha."
Zmarszczyłam czoło, nie chciałam tego przyjąć ale wiedziałam, że to prawda. Jaki niby był w tym cel, by siedział non stop przy takim kimś, jak ja?
Pomyślałam przez chwilę o nim. O jego oczach, bladej skórze, pełnych ustach. Był taki... piękny.
- Myślę, że powinienem częściej znikać, by móc usłyszeć potem takie myśli.
Podskoczyłam na jego głos tuż obok mnie. Obróciłam głowę i patrzyłam na niego osłupiała. Nie miał koszuli na sobie. Nie miał nic, tylko spodnie! Ohh... Ile bym dała, żeby choć na moment nie był w stanie słyszeć moich myśli. Boże! On tu był i słyszał, co o nim...
- Nie. - odpowiedział poważnie, ale kąciki jego ust drgały. Śmiał się ze mnie, drań. - Byłem na zewnątrz... Na szczęście zdążyłem na tę lepszą część.
- Gdzie byłeś? - starałam się zmienić temat.
- Um...byłem.. cóż... musiałem czegoś wypróbować.
- Aha. Rozumiem. - Nie chciał o tym mówić. Nie potrzebnie pytałam, nie jest mój ani nic.
- Nie wiem, czy to odpowiedni moment i miejsce, by ci to pokazać, ale jeśli chcesz, mogę to zrobić w najbliższym czasie.
- Ee... jeśli ty chcesz, to jak najbardziej. - jąkałam się za bardzo.
Uśmiechnął się a ja opuściłam głowę i zajęłam się, jakże interesującymi w tym momencie, paznokciami.
- Więc.. uważasz, że jestem "piękny"?
- Nie. - odpowiedział poważnie, ale kąciki jego ust drgały. Śmiał się ze mnie, drań. - Byłem na zewnątrz... Na szczęście zdążyłem na tę lepszą część.
- Gdzie byłeś? - starałam się zmienić temat.
- Um...byłem.. cóż... musiałem czegoś wypróbować.
- Aha. Rozumiem. - Nie chciał o tym mówić. Nie potrzebnie pytałam, nie jest mój ani nic.
- Nie wiem, czy to odpowiedni moment i miejsce, by ci to pokazać, ale jeśli chcesz, mogę to zrobić w najbliższym czasie.
- Ee... jeśli ty chcesz, to jak najbardziej. - jąkałam się za bardzo.
Uśmiechnął się a ja opuściłam głowę i zajęłam się, jakże interesującymi w tym momencie, paznokciami.
- Więc.. uważasz, że jestem "piękny"?
CUDOWNY. MIMO, ŻE JEST KRÓTKI STRASZNIE MI SIE PODOBA. ♥
OdpowiedzUsuńCzemu on jej nie powie że to on jest tym chłopakiem? W sumie sama by się mogła domyślić jak do niej mówi kochanie itd. Czekam na ciąg dalszy :D Pisz szybko i długi xd
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam zanim mnie poinformowałaś na TT, ale nie mogłam dodać komentarza, a teraz sobie przypomniałam (dzięki tobie ;P). Rozdział genialny, ale to norma. Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ---> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
@ania95_official
xx
Nie przejmuj się ja zawsze poczekam nawet gdyby następny rozdział miałby wyjść za rok xD
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ JEST GENIALNY
TY MUSISZ WYDAĆ KSIĄŻKĘ
[@_kocham_justina]
+przepraszam że nie promowałam ale nie miałam czasu ;/
BOOOSKIE ! CZEKAM NA NEXT
OdpowiedzUsuńGenialne! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuń@be_perfect__
Nic nie szkodzi my też ciebie kochamy i chcemy więcej a na pewno ja !!♥ @Sarenka_69
OdpowiedzUsuńKocham cię i to opowiadanie♥
Kooochaam <3 @just_kidrauhl233
OdpowiedzUsuńI co? Mówiłam, że się popłaczę <3 tak to wszystko opisujesz, że człowiekowi łzy same cisną się do oczu <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię, Twoja @swaaag76
Ojeeeeej. *_______________*
OdpowiedzUsuńŚwietne. ;)
OdpowiedzUsuńNo wiesz. Nigdy nie zapomne tak świetnego opowiadania ! ;D Kocham. To. Opowiadanie. <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ;) Pozdrawiam i życze weny ! ;**
OdpowiedzUsuńKc to opowiadanie. Nie mogę już doczekać się kolejnego rozdziału @Trampek100Zuzia ;)
OdpowiedzUsuńjestem od tego uzależniona
OdpowiedzUsuńBoże uzależniłam się naprawdę
OdpowiedzUsuńproszę cię !!!!!
OdpowiedzUsuńniechże
ten
6
rozdział
wyjdzie
jak
najszybciej
CUDO!!!!!!*-*
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział i reszta rozdziałów także
OdpowiedzUsuńkiedy nn ?? czekam kochana !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.:D
OdpowiedzUsuń@OMB_OMJ
świetny mfkds @crazymofoatorka
OdpowiedzUsuńJak zawsze niesamowity <3
OdpowiedzUsuń@Always_with_Jus
O bosz jak słodko.. awww :* (S.S)
OdpowiedzUsuńO boze dopiero zaczelam czytac to opowiadanie, bo sie niedawno o nim dowiedzialam ale ono jest wspaniale jeszcze nie czytalam takiego w ktorym byly takie wydarzenia ale mi sie to bardzo podoba i juz zakochalam sie w nim, ono jest takie wspaniale ze poprostu placze to jest takie smutne a zarazem takie piekne i slodkie ze nie da sie tego nie lubic. Musze przyznac ze masz wielki talent ja osobiscie nie umiem pisac opowiadan ale kocham je czytac i musze przyznac ze ono jest jednym z najlepszych ktore czytam a czytam ich duzo. Kocham cie za to ze zaczęłaś to pisac i poszesz to. KC <333
OdpowiedzUsuńOmomo *.*
OdpowiedzUsuńDObra weź przesadziłaś..
OdpowiedzUsuńtak zajebistego opowiadania jeszcze nie czytałam!!!!!!!!!!!
jdfvhsv *O*
nigdy nie przestawaj , jesteś genialna <3
@kinga_mo
o jezusie nfdgkndfgdf *o* @crazymofoatorka
OdpowiedzUsuńJezuus <333 *.*
OdpowiedzUsuńIdealne po prostu. Wolę to niz Dangera, serio.