sobota, 22 czerwca 2013

Prolog

It was two months ago....

Cieszyłam się wolnością. Cieszyłam się tym, co mam. 
Biegłam przez łąkę, uciekając przed moim chłopakiem - Jack'iem. Tyle, że nie chciałam mu uciec. Czekałam na ten moment, kiedy mnie dogoni, złapie w talii i pocałuje swoimi delikatnymi ustami. 
- Złap mnie! - krzyknęłam do niego, odwracając głowę, by spojrzeć na jego uśmiech. 
Biegł za mną śmiejąc się bardzo głośno. Był coraz bliżej, bliżej i bliżej... 
- Elizabeth...
Wiem, że chce bym się zatrzymała i ułatwiła złapanie mnie. Ja się szybko nie poddam. 
- Elizabeth, najdroższa....
"Najdroższa"... powtarzam to słowo w głowie - jest takie piękne. Jack po raz pierwszy mnie tak nazwał. Odwracam się. Chcę, by mnie złapał. 
- Elizabeth, zatrzymaj się. - jego uśmiech nagle znika a on sam zwolnił jakby wszystkie siły zostały mu zabrane. Ten widok mnie przeraził. W moich oczach skurczył się, jego ciało zrobiło się blade - prawie szare. - Nie mogę... 
- Jack... co się dzieje? Czego nie możesz? - zatrzymałam się, po czym zawróciłam do upadającego chłopaka. - Jack? 
- Ja nie mogę już żyć. - szepnął po czym zobaczyłam jak krew pojawia się na jego bluzce. 
Po kolei, pojawiały się na niej czerwone dziury. To wyglądało, jakby ktoś do niego strzelał, pomimo że niczego nie było słychać ani nikogo prócz nas tam nie było. 
- Jack! - krzyknęłam. 
Upadł. Podbiegłam do niego i położyłam głowę na kolanach. 
Jego oczy błądziły po mojej twarzy, jakby chciał ją zapamiętać. 
- Jack? Powiedz coś, co się dzieje? - czuję łzy na twarzy. Zaczynam nieświadomie płakać. 
- Kocham cię, najdroższa... - wypowiada ostatnie słowa i zamyka oczy..

Otworzyłam szeroko oczy. Wytarłam mokre od łez policzki i usiadłam na łóżku. Znowu ten sen. Ten sen, który dręczył mnie od tamtego wydarzenia. Musiałam krzyczeć, bo usłyszałam, że ktoś wali z góry w ścianę. Jest mi wstyd. Codziennie budzę sąsiadów po nocach. Nic nie poradzę na to, że sen nawiedza mnie codziennie. Najgorsze jest to, że jest on prawdziwy. 
To było 2 miesiące temu...
- Co się dzieje? - spytałam rozzłoszczonego Jacka, który patrzył w ekran swojego iPhone'a i mnie ignorował. - Stało się coś? 
- Nie. Wszystko jest okej. Muszę na chwilę wyjść.
No jasne, że wszystko jest okej. 
- Jack, przecież widzę. - nalegałam by mi powiedział.  
- Cholera, nic się nie dzieje. Możesz przestać?- podniósł głos, przez co cofnęłam się trochę do tyłu.  
Opuścił głowę. - Przepraszam, nie powi...
- Nie. Przecież wszystko jest okej. - przedrzeźniałam go i  wyszłam z pokoju. Trzasnęłam drzwiami mocno, jakby to miało mu pokazać jak zła jestem. Słyszałam jak mnie wołał ale zignorowałam to i poszłam do kuchni. Od jakiegoś czasu dostaje nagłych napadów złości, pisze coś na telefonie, po czym, jeśli o coś pytam, krzyczy na mnie i wychodzi z domu. Tak będzie też tym razem. Potem wróci w nocy kiedy będę według niego spała, weźmie prysznic i położy się obok mnie, i wszystko wróci do normy. 
Ale nie tym razem
Siedziałam na stołku kuchennym, kiedy usłyszałam jak Jack zbiega po schodach i wychodzi z domu w furii. Nawet na mnie nie spojrzał. Wiedziałam. Wzięłam dwa winogrona do buzi, chwyciłam klucze i wyszłam za nim. Tym razem dowiem się, gdzie idzie. Gdzie znika bez wytłumaczenia. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie zobaczy bo będzie bardzo zły. Bardzo.. 
Wsiadł do jakiegoś czerwonego auta. Nigdy wcześniej takiego nie widziałam, jednak stało na parkingu tuż obok naszego domu. Na moje szczęście naprzeciwko stała taksówka, do której od razu pobiegłam
- Za tym autem. - poprosiłam kierowcę, wskazując na czerwony samochód i auto ruszyło. 
Rozmyślałam przez chwilę, czy dobrze robię bawiąc się w szpiega ale doszłam do wniosku, że inaczej postąpić nie mogę. Spojrzałam w przednie lusterko. Zauważyłam, że kierowca miał na twarzy blizny i ubrane miał czarne, skórzane rękawiczki. Może ma alergię, pomyślałam.  
- Myślisz, że dobrze robisz śledząc swojego chłopaka? - zapytał, a mnie tak jakby zamurowało. Skąd wiedział, że jest moim chłopakiem? I jakim prawem się o to zapytał?
- Nie śledzę go. Poza tym... - co tu wymyślić..  - to mój brat. 
- Czyli jednak go śledzisz.
- Kim pan jest, żeby rozmawiać ze mną w taki sposób? - facet, którego nie znałam oburzył mnie swoim zachowaniem i natrętnymi pytaniami. 
- Jack'owi będzie smutno, kiedy nie zastanie w domu swojej dziewczyny. 
- Co pan sobie wyobraża? Proszę się zatrzymać.  
- Kłamczucha... - w ogóle nie zareagował na moje polecenie tylko mruknął pod nosem i wsadził papierosa między usta.  
- SŁUCHAM? - tego było za wiele. Z nieznanego mi powodu zaczęłam się pocić. Może dlatego, że na jest wysoka temperatura. Nie oszukuj się - boisz się. 
- Ja.. Ja tu wysiądę. Proszę się zatrzymać! - W tej chwili naprawdę się bałam. Chciałam udowodnić głosowi w mojej głowie, że się myli ale tak nie było. Bałam się. 
- Oj, nie tak szybko panienko.  - zakpił sobie ze mnie i przyspieszył. - Wpakowałaś się w niemałe gówno.
Dlaczego ja wsiadłam do tej kretyńskiej taksówki? Dlaczego chciałam go śledzić? Mogłam siedzieć na tyłku. Prędzej, czy późnej  i tak dowiedziałabym się o jego drugiej dziewczynie. Ciężko mi było o tym myśleć ale byłam pewna, że ma kogoś na boku. Nie dość, że mój chłopak mnie zdradza to jeszcze przez niego - nie, przez siebie - mam teraz kłopoty.  
Dojechaliśmy na jakąś pustą jezdnię, gdzie stało czerwone auto do którego wsiadł Jack i czarne, gdzie siedział jakiś mężczyzna oparty o maskę. Może to jego koledzy i robią sobie ze mnie żarty? Jack nagle wyskoczył na zewnątrz. Nie zwrócił uwagi na taksówkę, w której byłam tylko skierował się w przeciwną stronę. Facet którego widziałam śmiał się, ale po chwili przestał kiedy ujrzał coś  w rękach mojego chłopaka. Ja także tam spojrzałam i poczułam mrowienie w całym ciele. Czy.. czy on miał broń? Mój Jack? Ten grzeczny, uprzejmy i kulturalny chłopak którego pokochałam? 
Patrzyłam na wszystko i nie mogłam w to uwierzyć. Z zamyślenia wyrwał mnie ucisk na ramieniu, który poczułam, kiedy "taksówkarz" wyciągnął mnie z auta. Spieszył się. Widać nie przewidział, że tak potoczy się akcja. Usłyszałam krótką konwersację pomiędzy Jack'iem a facetem przy aucie. Jack... on trzymał broń.
- Może to cię powstrzyma? - krzyknął ten, który mnie trzymał. 
Twarz Jack'a momentalnie pobladła, kiedy spojrzał w moją stronę i nasze spojrzenia się spotkały. 
- Co do...? - Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Opuścił broń, jakby chciał ją przede mną ukryć. 
- Jack... - szepnęłam, a łzy same zaczęły spływać po policzkach.
Widziałam jego złość w oczach ale prócz tego, był w nich też strach. 
Wtedy usłyszałam wyjące syreny. Policja nadjeżdżała. Tak... to się zaraz skończy. Wyjdę z tego, Jack też. Wytłumaczy mi o co chodziło i będzie wszystko ok. To już koniec.. Tak... 
i wtedy... 
zobaczyłam ten widok
Jack skupiając się na mnie nie zauważył, kiedy ten drugi wycelował w niego i... strzelił. 
Świat się zatrzymał. 
Nie czułam powietrza, gorąca, które odbijało się od nagrzanego asfaltu, nie słyszałam syren.
Upadłam na kolana. 
Po czym dźwignęłam cały ciężar ciała, który w tamtej chwili wydawał się zwiększyć kilkakrotnie i pobiegłam do niego. Upadłam znowu przed nim i pochyliłam się i przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej by usłyszeć bicie jego serca. 
Nic. 
Cisza. 
Spojrzałam na jego twarz. Zaczęłam nim trzepać, wołając by się obudził. Bez skutku. 
Zostawił mnie. 
Odszedł. 
Zaczęłam głośno krzyczeć, nie czułam nic prócz silnego bólu, który przeszywał teraz moje zranione, opuszczone serce. Poczułam, jak czyjeś ręce oplatają mnie od tyłu, próbując odciągnąć od tego miejsca. Nie dałam się. Wyrwałam mu się i przytuliłam chłopaka. Pocałowałam jego zimne policzki a potem usta które nawet nie drgnęły. 
On odszedł. 
Już nigdy nie poczuję tego ciepła, które mi dawał. Już nigdy nie poczuję, tych ust, nie zobaczę tych oczu. Straciłam wszystko. 
Wtedy obraz się ucina.  
Mieszkałam razem z nim odkąd skończyłam 18 lat i było nam dobrze. Byliśmy szczęśliwi. Więc dlaczego ktoś chciał to zepsuć?

Ocknęłam się. Nigdy tego nie zapomnę. Co noc te wspomnienia wracają a ja czuje się, jakby miliony kolców wbijały się w moje serce. Wiem, że to przeze mnie zginął. Gdyby nie ja, on by tu był. Gdybym za nim nie pojechała tylko została w domu, załatwiłby swoje sprawy, teraz nie liczy się to - jakie. Liczy się to, że byłby wciąż przy mnie. 
Nie mogłam tego znieść.
Nigdy nie wiedziałam, jaki sens ma cieńcie się. Czy to w czymś pomaga? Nie. Czy cofa wydarzenia? Nie. Dokłada jeszcze większego bólu, tyle, że fizycznego. Podwinęłam rękawy i ukazały mi się moje pocięte ręce.
Więc dlaczego to robiłam? Bo wiedziałam, że to moja wina. Powinnam cierpieć.
Ale czy jest w tym sens? 
Nie lepiej od razu z tym skończyć?
Oczywiście, że nie. 
Próbowałam przedawkować jakieś leki, cokolwiek ale wylądowałam w szpitalu.
Nie wiem jak, ale ktoś się o tym dowiedział i mnie "uratowali". Znów żyłam w świecie, do którego nie chciałam już należeć. 
Korzystając z tego, że była noc wyszłam z domu. Nałożyłam kaptur i ruszyłam w stronę mostu, który stał nad autostradą. Pomimo, że było lato zrobiło się zimno a ja szłam już z jakieś pół godziny. Kiedy stanęłam przy moście głęboko wciągnęłam powietrze. Przełożyłam obydwie nogi na drugą stronę i stanęłam na krawędzi. Spojrzałam w dół. Widok rozpędzonych aut był przerażający. Ale nie bardziej niż poczucie tej samotności, która doskwierała mi od dwóch miesięcy. Długo wytrzymałam, ale dłużej nie mogę.
- Justin... Proszę, wróć do mnie... Kocham Cię.. Chcę, żebyś był przy mnie... Jeśli ty do tego nie doprowadzisz to ja to zrobię. Już idę.. do.. do ciebie.. - wyłkałam ostatnie słowa szeptem i zamknęłam oczy. Wyskoczyłam ciesząc się, że za chwilę go zobaczę.




CZYTASZ = SKOMENTUJ
(KRYTYKA MILE WIDZIANA, JEST TO MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE :) )

12 komentarzy:

  1. Zajebiste nie moge się doczekać następnego pisz na @sarenka_69 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste <3 Ryczę cały czas ;'c
    Proszę informuj mnie o nowych rozdziałach @Madame_Bieberx3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie sie poplakalam <3 czekam na dalsze czesci
    @Always_with_Jus

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na następny, bo tym mnie bardzo zaciekawiłaś. Jest takie inne... oryginalne. Możesz mnie informować o kolejnych rozdziałach? @fan_polisch na tt

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się i prawie zawału nie dostałam. Zawsze myślę o duchach, bo wieże w nie. Co z tego, że będe bała się bardziej ciemności, to jest genialne i będę to dalej czytać! Zapraszam do mnie :

    http://shecurepsychics.blogspot.com/

    I tak jak jedna dziewczyna z góry, też chcę być informowana na twitterze. Jakbyś mogła - @be_perfect__

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział świetnie napisany, ale pomimo, że obejrzałam zwiastun i mniej więcej wiem o co chodzi w opowiadaniu, to nie wiem czy będę to ogarniać później. Mam nadzieję, że tak, bo szkoda by było nie czytać. Do następnego ♥

    Zapraszam do mnie -----> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/

    @ania95_official
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebiste, czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny pomysł na bloga. Jest wiele blogów z Justinem jako duchem, ale ten jest całkiem fajny ;) Czekam już na następny rozdział, mam nadzieję że szybko dodasz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O masakra *.* dxiewczyno... nie wiem jak, ale doprowadziłaś mnie do płaczu :( <3 przez cały rozdział łzy spływały po moich policzkach i nadal spływają, choć skończyłam czytać. Masz talent... zdecydowanie mogę to stwierdzić po pierwszym rozdziale :D nie marnuj go i pisz dalej, bo właśnie w tej chwili masz o jedną fankę więcej :)
    Życzę powodzenia w dalszej twórczości i ogolnie pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. O BOŻE!!!! NIE MOGĘ SIe DOCZEKAĆ CO DALEJ NAPISZESZ PAMIĘTAJ, JAK NAPISZESZ DAJ MI LINKA NA TT (@_kocham_justina)ok?;DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny <3 aż chce mi się płakać

    OdpowiedzUsuń
  12. Popłakałam się, serio! Masz talent, pisz dalej.
    Kocham to opowiadanie i Ciebie no! <3

    OdpowiedzUsuń